piątek, 13 marca 2015

Rozdział 7~Przecież my nie jesteśmy razem!

Camila


-Co ty zrobiłeś?!?!-zapytałam Leona.
-Ja?!To ty mnie pocałowałaś!!
-Wcale, że nie!I po jaką cholerę mnie łapałeś?!
-Sorry, nie chciałem żebyś sobie twarz rozbiła!!
-Dobra, dzięki, ale po cholerę ten pocałunek???-krzyknęłam.
-Nie wiem!To ty go zaczęłaś!!
-Wcale, że nie!To wyszło tak samo z siebie!!
-Tak...i tak jakimś cudem całowaliśmy się jakieś dobre pięć minut?!-krzyknął Leon.
-To ty chciałeś mnie połknąć!!!
-Ja chciałem cię połknąć!??Ja nigdy nikogo nie połknąłem!
-Ale chciałeś!Widziałam to!
-Tak?!Ale gdyby nie zabrakło nam powietrza to całowałabyś mnie nadal??
-Wcale, że nie!To ty chciałeś głębiej i głębiej....to ty oddawałeś te pocałunki!
-Chyba sobie żartujesz???Ach....I co my teraz zrobimy!?Przecież Federico się na mnie obrazi na amen!
-Co?To chyba mnie Ludmiła zamorduje!Dobra, to może ja pójdę do Ludmiły, a ty do Federa?
-Okej...-powiedział i rozeszliśmy się w inne strony.Znalazłam Ludmiłę w Studiu.Szarpała strunami z całej siły.Chyba w ten sposób chciała rozładować emocje....
7cae20bc00254016532469d7.png-Cześć-powiedziałam nieśmiało.
-O nie!Idę stąd!-powiedziała stanowczo, ale zablokowałam jej drzwi.-Chcę wyjść!Puść mnie!
-Nie!Nie puszczę cię do puki mnie nie wysłuchasz!!!
-Ale ja nie chcę cię słuchać!Już pokazałaś mi jaka jesteś naprawdę...Zwierzyłam ci się ze swoich uczuć, a ty??Pocałowałaś go!!
-Ale to był tylko spontaniczny całus!Ani dla mnie, ani dla niego on nic nie znaczył!
-Ale dla mnie znaczył....-powiedziała blondynka a po jej policzku spłynęła łza.
-Ludmiła...ja tego nie chciałam, przepraszam...Ja tylko się potknęłam.....
04cb07120008be9e532469d0.png-I przez potknięcie całowaliście się kilka minut?!Jeszcze jesteś na tyle bezczelna żeby kłamać mi w twarz?!!Nie wierzę, że chociaż przez chwilkę mogłam pomyśleć, że możesz mi pomóc...Ty chciałaś się na mnie tylko zemścić!-wybuchła.
-Ja nigdy nie chciałam się na tobie zemścić!!Posłuchaj mnie, ja chciałam z nim porozmawiać o tym o co mnie prosiłaś tyle razy!
-I widzę jak z nim rozmawiałaś....nie o taką rozmowę mi chodziło!!-Wysyczała.-Idę stąd.-powiedziała już spokojniej i opuściła salę.Tym razem nie próbowałam jej zatrzymać.Ona mnie nienawidzi.Zasłużyłam na to....



Federico 

Przyjaciel?!Przyjaciel...tsa....dupa nie przyjaciel!!Myślałem, że mogę mu zaufać!!Powiedziałem mu, że podoba mi się Cami, a on się z nią całuje!!Nikomu tego nie mówiłem!!Maxiemu krasnalowi, Andresowi idiocie, Brodweyowi ogrodniczce....powiedziałem to jemu...przyjacielowi....
-Federico!Zaczekaj-zjawił się cały zdyszany.Nie mam zamiaru z nim rozmawiać!Nie odpowiadając ruszyłem dalej.-Posłuchaj.To wyszło przypadkiem.Ja tego nie chciałem!Ona tego nie chciała!Nikt tego nie chciał!To było tak, że ona się wywaliła to ja ją złapałem i wtedy jakoś tak się stało, że się pocałowaliśmy, ale to był raczej tylko taki mały buziak....Z resztą ty wiesz.
-Co wiem?-zapytałem zirytowany.
-Wiesz, że kocham Ludmiłe okej?!Nie mógł bym wam tego zrobić umyślnie!Jesteś moim przyjacielem.Prawdziwym przyjacielem.
-Wiesz, że powinienem dać ci teraz w mordę?!!
-Wiem i możesz to zrobić, jeżeli tylko poczujesz się lepiej, zrób to.-I co ja mam zrobić??Walnąć go?Czy nie walnąć?!
-Nie dam ci w mordę z jednego powodu!-postanowiłem.
-Jakiego?
-Takiego, że wiem, że nie chciałeś.
-Stary, to nigdy więcej się nie powtórzy!!-powiedział po czym po przyjacielsku się przytuliliśmy.-Naprawę cię przepraszam.
-Dobra, zapomnijmy o tym, nie gadajmy na ten temat ok?
-Ok-odpowiedział i uśmiechnął się.
-To może popracujemy nad tą piosenką??
-Pewnie.-Już zmierzaliśmy do studia, ale zatrzymała nas Camila.Troszkę nie zręczna sytuacja....
-To ja może was zostawię...-powiedział Leon i pokazał mi kciuki w górę i ruszając ustami przekazał mi bym do niej "startował"....
-Feder, bo mi chodzi o to z Leonem i to nie było tak, jak ty myślisz, że niby ja i on, bo ja i on to nic!Tylko przyjaźń!
-Ale....-próbowałem przerwać ale ruda mi nie pozwalała.
-I ja wiem, że ty teraz jesteś na mnie i na Leona wściekły, ale przecież...No właśnie!Przecież my nie jesteśmy razem!To dlaczego się tak wściekłeś???I na dodatek tak się wydarłeś na Leona!Przecież nic ci nie zrobiliśmy!
-Wiem, ale ja muszę ci coś powiedzieć...powiedzieć, że nie jesteś dla mnie tylko przyjaciółką.Ja...ja cię kocham!-powiedziałem, a ona osłupiała.
-Feder, ja...ja -już miała dokończyć gdy nagle pomiędzy nas dopchał się Maxi i Andres.
-Co tam u was??-zapytał krasnal.
-Maxi!Błagam was zostawcie nas na chwilę!
-No, ale my w ważnej sprawie...i to taka męska sprawa-Andres popatrzył na rudowłosą.
-To ja już pójdę....
-Nie!!Cams poczekaj!!-krzyknąłem, ale jej już nie było.Za to była dwójka idiotów którzy patrzyli się na mnie z głupim uśmieszkiem.Od razu zmroziłem ich wzrokiem, więc się troszkę opanowali.-Mam nadzieje, że to ważna sprawa...
-Tak, bo chodzi nam o to, że mi się wydaje, że Maxi lepiej wygląda bez czapeczki, a on uważa, że z o wiele lepiej.
-I dlatego przerwaliście mi rozmowę z Camilą?!-zapytałem a oni przytaknęli-Zabije was!!Idioci!!-nagle wpadłem na Verdasa i Ogrodniczkę Brodwaya.Ten Leon to się chyba teleportuje...najpierw w parku teraz tu a teraz z Ogrodniczką.Dlaczego każdy ma dobrą ksywkę tylko nie ja i Verdas??A bo to ja wymyślam te ksywki....to Leon będzie....hm....Kratą!
-Federico!Federico!
-Yyyy..co, co?
-Wołamy cię od kilku minut!
-A sorry, ale się zamyśliłem....
-Nad czym.
-A nad twoją nową ksywką Krata.
-Czemu Krata??
-Bo masz koszule w Kratę a jak??
-Czyli ja jestem Ogrodniczka, on to Krata, Maxi to Krasnal, a Andres to idiota, to kim ty do cholery jesteś?!?!?-zapytał zirytowany Brod.
-Ja jestem....Bosski Macho!
-Raczej Gej!-krzyknął w oddali Idiota.
-Czyli cała paczka gotowa-zaśmiał się Leon.-Tylko dlaczego ty jesteś Ogrodniczką???
-Nie ważne!-burkną Brazylijczyk.
-Już tłumaczę, chodzi oto, że kiedyś Brod zarywał do takiej fajnej ogrodniczki, ale potem okazało się, że to matka Francesci.....-powiedziałem po czym Meksykanin wybuchł śmiechem.-Na prawdę....A wy mi lepiej pomóżcie gonić tamtych idiotów co siedzą na drzewie!!Znajdę cię!!!-pogroziłem ręką tamtym debilom po czym pobiegliśmy w ich stronę.

Ludmiła


Nie wierzę w to co przed chwilą się stało...To niemożliwe...Przecież to nie może być prawda!!On nie mógł mnie tak wykorzystać!!To nie jest prawda!!
Z całej siły uderzyłam w pień drzewa po czym zsunęłam się po nim.Nie hamowałam łez, bo po co?Kiedyś nigdy nie mogłabym znieść myśli, że ktoś chociaż wie jaka jest moja jest słabość, a co dopiero gdy widzi mnie płaczącą??Dzisiaj szczerze mnie to nie obchodzi!Mam daleko gdzieś co pomyślą sobie inni!On mnie zranił....
-Ludmiła?!-zapytał widząc mnie.Po co on tu przyszedł i jak mnie wyczaił???
-Nie!Dupa Maryna, wiesz?Jesteś najgorszym człowiekiem na świecie!Jak ja w ogóle mogłam się w tobie zako-nie dokończyłam zdania gdyż własnie sobie uświadomiłam co mówię.
-Zakochałaś się we mnie??-zapytał podchodząc bliżej.
-Nie!Jesteś zwykłym ppppaddalcem i odsuń się już!-odepchnęłam go gdyż nie mogłam już dłużej wytrzymać jego oddechu który przyprawiał mnie o dreszcze.....Jak najszybciej stamtąd uciekłam.

*******

Heejo :D
Oto rozdział 7 ;))
Mam nadzieje, że się podoba <3
Nie mam pojęcia dlaczego go nie dodawałam skoro napisałam go jakieś 2 dni temu...LOL
Chcę również podziękować każdej osobie która skomentowała :**
Jesteście najlepsze <33
Buziaki :***
Kocham was <3333
<333




poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 6~Co ja do cholery zrobiłem!?

Cami

Wstałam w wyśmienitym humorze!Może to dlatego, że na polu jest piękna pogoda??Wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam się i wyszłam przed dom gdyż Viola i Fran już na mnie czekały.Przywitałam się z nimi po czym wyciągnęłam z mojej torebki jabłko i wzięłam gryza.
-Jejku, Cams współczujemy ci....-powiedziała Fran.
-Ale dlaczego?!-zapytała zdziwiona.
-No z powodu tego zadania.Chyba śpiewasz z Ludmiłą?!?Pamiętam, że ostatnim razem gdy z nią śpiewałam kazała mi stać za sobą....-wyznała Viola.
-A powiem wam, że wcale nie jest tak źle....
-Camilo Torres, czy ty się naćpałaś?!
-Nie, ona się nawet..hm....zmieniła!
-Czy my rozmawiamy o tej samej Ludmile Ferro która wyzywa mnie od zapchlonej idiotki???
-A kiedy ostatni raz cię tak nazwała??
-No...z 3 dni temu...
-No widzisz!Ona się zmieniła!
-Jakoś nie mogę uwierzyć, że "Super Nova" nagle jest milsza...
-Zaraz się przekonamy!-powiedziałam widząc blondynkę siedzącą samotnie na pufie.Bez zastanowienia się do niej dosiadłam.
-Cześć!-powiedziałam uśmiechnięta.
-Cześć!-odpowiedziała lekko ukazując zęby.
-Jak tam u ciebie?
-Dobrze.-odpowiedziała, lecz nagle do sali wszedł Verdas z Federem a jej wyraz twarzy zmienił się nie do poznania.-Zrobisz dla mnie to o czym wczoraj rozmawiałyśmy?
-Ludmi....
-Błagam, ja chce wiedzieć co on do mnie czuje...-szepnęła w ten sposób, że tylko ja to usłyszałam.
-A ty zrobisz w tedy coś dla mnie?
-Yyy..no tak.
-Przestaniesz się na wszystkich wydzierać i pójdziesz razem z nami do Resto?
-Ale....
-Czyli nie chcesz żebym z nim porozmawiała???
-No dobrze...pójdę z wami!
-I to rozumiem!-krzyknęłam a cała sala się na mnie popatrzyła.
-Cams, ktoś wreszcie wytłumaczył ci jak się dodaje ułamki ujemne?-zakpił Maxi a ja szybko do niego podbiegłam i walnęłam w brzuch.
-A tobie ktoś wreszcie wytłumaczył co masz zrobić żeby wyznać swoje uczucia Naty?-zapytałam cwaniacko, a on natychmiast mnie uciszył.
-Oczywiście, że wie.Mam potakiwać i mówić, że ładnie wygląda.
-Kto ci tak "genialnie" poradził.
-No oni-wskazał na debili którzy właśnie się z nas śmieją.-To przekonamy się czy to działa.-powiedziałam i już po kilku sekundach staliśmy obok tych 2 kretynów.-Federico podobało ci się jak śpiewałam na otwarciu biedronki??
-Tak Cami, pięknie dziś wyglądasz-oznajmił z uśmieszkiem.
-W takim momencie zdenerwowałabym się i nawrzeszczała, że mnie nie słucha.
-No, ale przyznaj, że zrobiło ci się miło gdy powiedział, że ładnie dziś wyglądasz.-powiedział Leon.
-No w sumie..tak..nawet miło...
-Czyli to działa!Idę do Naty!-oznajmił raper i już po chwili znalazł się obok Naty.Niestety do sali wszedł Pablo i musieliśmy zająć miejsca.Już chciałam usiąść obok Fran i Violi-jak zawsze- ale do głowy wpadł mi pomysł.
-Leon, usiądziesz na chwilkę koło mnie??Wytłumaczyłbyś byś mi kilka tych takich chwytów czy coś??
-Tak, oczywiście-powiedział, a ja pociągnęłam go na sofę gdzie siedziała Ludmiła.-A więc co mam ci wytłumaczyć?-zapytał.
-A...już nic!Dziewczyny mi to wytłumaczą, dzięki jesteś najlepszy, papa-oznajmiłam i szybko usiadłam obok przyjaciółek które dziwnie na mnie spojrzały.
-Co ty robisz??-zapytały.
-Pomagam-oświadczyłam z dumą i popatrzyłam w stronę Ferro i Verdasa którzy siedzieli obok siebie.No..nie tylko ja na nich spoglądałam, robiły to również Fran, Viola, Naty, a także Feder, Maxi, Andres i Brodway....Czyli prawie cała klasa.

Ludmiła

08284e290018b3f25313742d.png

Właśnie siedzę obok Leona...I to dzięki Cami!Tylko, że czuję wzrok wszystkich na sobie.Chyba tylko Pablo i Leon na mnie nie spoglądają.No właśnie...dlaczego Leon na mnie nie patrzy?!?Czy ja brzydko się ubrałam??Albo z obrzydzenia!On nie patrzy na mnie z obrzydzenia!!Dlaczego ja dzisiaj wstałam tylko 3 godziny przed wyjściem???O Jezu!Szatyn odwrócił głowę w MOJĄ stronę...OMG...Czy ja zachowuje się jak gimbaza?!
-Jak idzie ci praca nad piosenką?-odezwał się szmaragdo paczadełkowy.
-Dobrze, mamy już 1 zwrotkę i refren.-rzekłam nieśmiało.
-Łał...to my mamy...no mamy nic.
-Co?Ale musimy je skończyć za 2 dni....
-Wiem, niestety, ale co ja poradzę, że gdy zabieraliśmy się Federico do pracy to przyszedł Andres i Maxi co spowodowało, że znowu zaczęła się awantura?
-Awantura?
-Tak....To znaczy Andres próbował zabić Maxiego...
-Nie chce znać dalszej części-zaśmiałam się cicho.Ja nie wiem czy ten Pablo jest naprawdę aż tak głuchy i ślepy?!
-Wiesz co mamy po tych zajęciach?
-Chyba taniec.
-To się nawet fajnie składa-uśmiechnął się.
-Lubisz lekcje tańca?!
-No tak...a ty?
-Też, a jestem tak zdziwiona, bo prawie każdy ich nienawidzi.-wydukałam-
-To teraz nie jesteś sama.Z resztą wydaje mi sie, że chłopaki nawet lubią te lekcje...namieszałaś mi w głowie-zaśmiał się.
-A mogę zadać ci jedno pytanie?
-Oczywiście.-powiedział Leon.
-U mnie..w domu.Chciałeś mi coś powiedzieć, ale nie dokończyłeś.
-Acha..chodzi o to....-speszył się lekko-Chciałem ci wtedy powiedzieć, że-zadzwonił dzwonek, a cała klasa ulotniła się, a Feder zabrał mi gdzieś Verdasa.Nie powiem, że nie jestem lekko zdenerwowana, bo jestem WŚCIEKŁA!Dlaczego ten dzwonek musiał zadzwonić akurat wtedy!?
Niechętnie udałam się do szatni i przebrałam w strój do tańca.
-Widziałam was-dosiadła się do mnie Francesca.
-Yyyy..czyli?!
-Czyli ciebie i Verdasa-dopchała się z drugiej strony Violetta.
-Ale my tylko siedzieliśmy obok siebie i to tylko dzięki Cami.Z resztą co was to?-zapytałam, ale szybko spotkałam się z mroźnym spojrzeniem Cami.
-My swoje wiemy.Widziałyśmy jak się na niego gapisz!-powiedziała Violetta.
-Przed nami nic nie ukryjesz!
-A nawet jeżeli to co??Ja na przykład wiem, że ty-wskazałam na Casiollo-jesteś zakochana w Federico.
-Ja?!Chyba cię pogło!Ja i on równa się nic.-powiedziała.
-Tsa...bo uwierzę....Dobra koniec, bo musimy się przebrać!-zarządziłam i wszystkie wyciągnęłyśmy swoje stroje.
*******
-Dziewczyny jak zawsze spóźnione!!!Co za totalna ignorancja!Okej a teraz patrzcie.-Zarządził Gregorio i rzucił swoją piłeczką w radio.-To może teraz zatańczą sami chłopcy.
-Ach...-westchnęli a ja szybko udałam się na koniec sali i usiadłam na parapecie przyglądając się Leonowi.Niestety słabo go widziałam gdyż tańczył on w pierwszym rzędzie.Nagle obok mnie usiadła Cami.
-Aż tak ci się podoba?-zapytała a ja przytaknęłam.Dlaczego ja się jej zwierzam do cholery!?!?
-Błagam, zapytasz go czy mnie lubi?!-poprosiłam kolejny raz.
-Dobrze, przecież obiecałam....Po lekcjach do niego pójdę.A powiesz mi coś?-zapytała.
-Tak.
-Czy z tą Violettą to prawda?Chodzi mi o to czy naprawdę jest zakochana w Federico...Nic nam nigdy nie mówiła.
-Popatrz na jej oczy gdy na niego spogląda, on tak ma tylko gdy patrzy na....
-Na kogo?
-Na ciebie.-zaśmiałam się.
-To nie jest śmieszne!
-Ale to prawda!Wydaje mi się, że Federico się w tobie zakochał....-wyszeptałam a ona lekko się zdziwiła i uśmiechnęła.
-Nie, nie nie!!Andres to jest koszmar!!Jak ty tańczysz?!-krzyknął nauczyciel.
-No tak mnie uczyli na weselu kuzyna!Najpierw skrzydełka, klask, klask i w dół!
-Błagam cię...patrz, to się tańczy tak!Chodź tutaj Naty!
Pomyślcie, że to Gregorio i Naty xD
-A teraz cała klasa!!Dzisiaj tańczymy tylko kaczuszki!Bo wy głąby nawet tego nie umiecie...-wymruczał...-Okej na jutro każdy musi zatańczyć mi kaczuszki na ocenę!A ty Andres....ty jesteś idiotą!-powiedział i odszedł, co oznaczało, że lekcje się skończyły.

Leon

Po lekcjach od razu ruszyłem do domu.Właśnie szedłem dróżką gdy nagle zatrzymała mnie Cami.
-Leon, możemy porozmawiać???
-Pewnie-odpowiedziałem z uśmiechem.
-Chciałam cię zapytać o Ludmiłę....
-Nie chcę o tym rozmawiać-powiedziałem i poszedłem szybciej.
-Ale poczekaj-powiedziała i chciała mnie dogonić, ale gdy podbiegła potknęła się, a ja ją złapałem, bo nie chciałem by upadła.... Byliśmy bardzo blisko siebie, za blisko.Nagle coś się stało i ... pocałowaliśmy się.Nie wiem dlaczego, ale ciągle pogłębialiśmy ten pocałunek....był on bardzo namiętny, brutalny, a zarazem czuły...był naturalny, spontaniczny.Całowaliśmy się kilka minut, ale w końcu gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie....
-Ty ruda żmijo!!!Ty jesteś padalcem nie człowiekiem!!A ja już myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, a ty?Ty czerwona małpo!Kiedyś będziesz miała haluksy!!!-krzyknęła Ludmiła...chyba to widziała....
-Byłeś moim przyjacielem...już nim nie jesteś....-powiedział załamany Federico.
Co ja do cholery zrobiłem!?

******

Heejo :D
Rozdział mi się nie podoba..;((
Musiałam dodać troszkę akcji i macie całusa Cami i Leona :o
Mam nadzieje, że mnie za to nie wyślecie na Karaiby xD
Nie martwcie się...złość przejdzie a wszystko się wyjaśni..kiedyś :D
Buziaki :*****
Komentujcie!!
Kocham was <333
<3


sobota, 7 marca 2015

Rozdział 5~Chyba powinna studiować psychologię....

Ludmiła


Siedzę z Leonem w salonie już od dobrych kilku minut.Widzę, że jest cały mokry, ale dobrze mu tak!Niech nie myśli, że dam mu ręcznik...NIE!A co jeżeli on się przeze mnie rozchoruje?!Nie wybaczyłabym sobie tego...Przyniosę mu ten ręcznik!Co ja nagle taka dobra się zrobiłam?
Wstałam z sofy i ruszyłam w stronę łazienki skąd przyniosłam biały ręcznik i podałam go szatynowi.
-Dziękuje.-powiedział cicho.-Chyba będzie burza.....
-Przyszedłeś tu gadać o pogodzie?!
-Nie, ja chciałem cię tylko przeprosić...Wiem, że jestem cholernym padalcem i egoistą!Ale nadal nie rozumiem jednego.
-Czego?-zapytałam z niechęcią w głosie choć tak naprawdę nie mogę wytrzymać w tej niecierpliwości.
-Powiedziałaś, że kompletnie nic do mnie nie czujesz i że jestem wolnym człowiekiem?
-Coś takiego...
-To dlaczego tak się wściekasz gdy widzisz mnie z inną dziewczyną?-zagiął mnie.
-Bo...A co ty sobie w ogóle myślisz?!Ja nie muszę ci się tłumaczyć!
-Nie musisz, ale tu chodzi o to, że nie chcesz, a nie chcesz bo prawdziwym powodem jest, że się we mnie zakochałaś i ten pocałunek wiele dla ciebie znaczy.Ludmiła-przybliżył się tak, że dzieliły nas wyłącznie milimetry- ty dla mnie wiele zna-nie dokończył bo do mieszkania wparowała moja matka.
-Ludmiła?!Co to za chłopak!?Co to ma znaczyć??
-Mamo to jest Leon.-powiedziałam cicho.
-To ja już pójdę...-powiedział zgaszony Verdas.
-Poczekaj!Dokończ to co mówiłeś!
-Nie Ludmiło, lepiej jeżeli Leon już pójdzie.
-Do widzenia, pa.-powiedział i zniknął za drzwiami a ja natychmiast popędziłam do swojego pokoju.Następnie wyjrzałam za okno.Zobaczyłam jego znikającą sylwetkę.....Jest burza...a co jeżeli trafi go piorun??Okej..muszę przestać się tym zamartwiać!Może....może w końcu popracuję nad tą piosenką na zaliczenie z Camilą??Zadzwonię do niej.

L ~ Halo?
C ~ Halo?Cześć Ludmiła, co chciałaś.
L ~ Chciałam się tylko dowiedzieć co z tą piosenką na zaliczenie.
C ~ Racja...to może popracujemy nad nią dzisiaj o 18 studio?
L ~ Dobrze, pasuje mi.To do zobaczenia.

Odłożyłam słuchawkę po czym ruszyłam się w stronę kuchni z której wzięłam jabłko i szybko pobiegłam w stronę mojego pokoju unikając kontaktu z matką.Miałam jeszcze dwie godziny, które spędziłam na rozmyślaniu nad Leonem, no bo co on chciał mi powiedzieć?!Dlaczego ona musiała mu przerwać?!Teraz nigdy się tego nie dowiem....
Na całe szczęście deszcz troszkę ustąpił i szybkim krokiem poszłam do studia.W sali śpiewu już czekała na mnie Cami.
-Cześć!-przywitałam ją radośnie.
-Cz-cześć-odpowiedziała mi trochę zakłopotana.Chyba nie spodziewała się, że chociaż raz na nią nie najadę...
-To może najpierw zastanowimy się o czym będzie ta piosenka?-zaproponowałam.
-Że co?!Nie wierzę...-zapytała zdziwiona.
-Co w tym takiego dziwnego?!
-Nie..chodzi mi tylko o to, że jesteś taka...inna...
-To znaczy?
-To znaczy, że jesteś o wiele milsza!Od trzech dni się nie pokłóciłyśmy...gdy śpiewałam ty nawet zaczęłaś klaskać.Kiedyś tylko mnie wyśmiewałaś....Ostatnio nawet nie powiedziałaś mi, że wyglądam jak psychopatka co kiedyś zdarzało się co kilka minut...
-To źle?-zapytałam.
-Pytasz czy to źle, że stałaś się miła?Przecież to dobrze.
-Ale..ale ja taka nie jestem.Czy teraz jestem sobą?
-Powiedz mi, że ładnie dziś wyglądam.-rozkazała a ja zrobiłam dziwną minę.-Po prostu to powiedz.
-Ł-ładnie wyglądasz.
-I powiedz mi co teraz czujesz.
-Czuje, że...że zrobiłam coś miłego.
-A źle ci z tym?
-Nie, to nawet fajne uczucie.
-Ty też ładnie dziś wyglądasz-pochwaliła mnie.
-Dziękuje-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Widzisz, gdy jesteś miła inni też są mili.Nie trzeba być cały czas złym.-oznajmiła a ja niepewnie pokazałam zęby.-To może zajmijmy się piosenką?Co ty na to, żeby napisać ją o miłości?
-Pewnie.
-To co dla ciebie znaczy miłość?-zapytała.Co ona??Chyba powinna studiować psychologię....
-Jeśli to miłość....daje wszystkim ją....-zanuciłam.
-Jeśli to miłość, wszystko prawdą będzie!!-wyśpiewała.Dalej nie mogłam nic wymyślić.Zacięłam się.
-Coś się stało?-zapytała widząc moją minę.
-Nie, nic...powinnam już iść.-ruszyłam w stronę drzwi, lecz zatrzymał mnie głos rudej.
-Powiedz co się stało!Inaczej cię nie wypuszczę!-zablokowała drzwi swoim ciałem.
-O nic!Muszę już iść!
-Jakości nie wierzę....Powiesz mi?
-Chodzi o ten wiersz...wszystko prawdą będzie....Leon dzisiaj u mnie był...
-I???
-I chciał mi coś powiedzieć, ale przeszkodziła nam moja matka....Po tym pocałunku, czuję, że wszystko we mnie buzuje!To tak jakbym miała w sobie tornado!
-Całowaliście się!!!
-Tak...ale to nic nie znaczyło!!
-Chyba nie!Skoro Verdas do ciebie dzisiaj przyszedł myślę, że dla niego to coś znaczyło!
-Naprawdę?!-zapytałam ożywiona.
-Mhm.I tobie też na nim zależy!To widać!-oznajmiła a ja uśmiechnięta wzięłam głęboki wdech po czym bezwładnie opadłam na sofę.
-Zrobisz coś dla mnie?!-zapytałam z nadzieją.
-Zależy co...
-Chcę żebyś wypytała go o mnie!Bo co jeżeli ja mu powiem, że mi się podoba a on mnie wyśmieje...
-Luśka, przecież ty niczego się nie boisz!Chciałaś wziąć udział w konkursie nadmorskiej miss, a teraz nagle wstydzisz się jednego chłopaka?
-Jednego mega super przystojnego chłopaka a to jest znacząca różnica.Błagam cię Cami!Przynajmniej spróbuj!!
-Dobrze, ale zrobię to tylko i wyłącznie dlatego, że nie nazwałaś mnie dzisiaj kuropatwą!
-Jeżeli mi pomożesz to już nigdy cię tak nie nazwę!
-Dobrze a teraz piszmy tą piosenkę!

******
Federico

-Nie no na serio??!-zapytał nas Brodway.
-No tak!I właśnie wtedy to wybuchło!-krzyknąłem i pokazałem gestem wielkie "BUM".
-I właśnie dlatego, okazuje się, że zalanie konsoli i podłączenie jej do prądu może spowodować "małe" zwarcie i wyłączenie prądu w całej kamienicy.-dokończył Leon.
-Czyli ogólnie grając w sklepie elektronicznym graliście sobie w piłkę nożną na x-boxie i przez przypadek kopnęliście w laptopa który spadł, a gdy ochroniarz chciał was wywalić ty-spojrzał na Verdasa- chciałeś dopić swojego milk shake'a i wylałeś go na konsole co spowodowało zwarcie i spięcie???-dopytywał Maxi.
-Dokładnie....
-A Feder, kiedy robimy próbę??
-No właśnie...może chciałbyś się zamienić???Ty byłbyś z Naty a ja z Leonem....
-Okej!!Mi to pasuje!
-Tylko jak będziesz się na nią gapił to nie zapomnij udawać, że słuchasz!
-Bardzo śmieszne Verdas....
-Ale to była prawda!Pamiętaj jeszcze żeby przed pocałunkiem stanąć na podeście!-wyśmiałem kolegę.
-A ty nie zapomnij zaśpiewać Cami ballady...a nie sorry, to jest zarezerwowane tylko dla Andresa.....
-Idź już lepiej krasnalu się miziać, tylko ubierz kurtkę bo od stania w ogrodzie może być zimno!
-Spoko, ja przynajmniej nie jestem jakimś kurde jender...-powiedział a ja zacząłem go gonić.

******

Heejo :D
Oto rozdział 5 ;))
Mam nadzieje, że się spodoba :**
Leomila coraz bliżej, ale ciągle daleko...
Która parę wolicie jako pierwszą : Leomilę czy Femi (?)
Komentujcie kochani!!!!
Kocham was <333
Buziaczki :***
<3

PS: zapraszam do zakładki zapytaj bohatera xD

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 4~I padalcem!!


Ludmiła

Wstałam jak zwykle cała poczochrana.Postanowiłam nie iść dzisiaj do studia.Nie chce go widzieć.Nie mam na nic siły....na razie chce spać.....
Niestety do mojego pokoju wparowała matka.
-Ludmiła!!!Co ty robisz?!!!Natychmiast wstawaj i maszeruj do szkoły!!!-krzyknęła.
-Mamo, proszę...nigdy nie opuściłam żadnego dnia w szkole!
-Masz wstawać, ubierać się i lecieć do szkoły!Nawet nie dyskutuj!!!
-Dobrze....-westchnęłam i powoli  ruszyłam do łazienki.
Po godzinnym ogarnięciu się poszłam w stronę studia.Gdy tylko przekroczyłam próg szkoły zobaczyłam Leona i Francesce.Nie wierzę...już chciałam mu powiedzieć, że coś do niego czuję, a on???Nie to niemożliwe!!!Czy on tak zarywa do każdej???Cham!!!!!!
-Jesteś niewyobrażalnym egoistą i... i ....i padalcem!!!-krzyknęłam w jego stronę.
-Ja??-zapytał idiotycznie.
-A widzisz tutaj innego egocentryka???
-O co ci w ogóle chodzi???!!!Mówisz, że nic do mnie nie czujesz, ale obrażasz się gdy tylko rozmawiam z inną dziewczyną!!???To ty jesteś egoistką i na dodatek oczekujesz, że będę czytał ci w myślach?!!
-Jestem kobietą!!!!Powinieneś się domyślić!!
-Czego??!!
-Wszystkiego!!-syknęłam i szybko odeszłam z miejsca tej szopki którą przed chwilą nakręciłam na oczach całej szkoły.Czuję, że postąpiłam dobrze...Z resztą nad czym ja się zastanawiam??Pomiędzy nami nic nigdy nie było i nie będzie!!!
Znowu wróciłam do domu.Na całe szczęście mamy nie było w domu więc nie będzie mi robiła wyrzutów.

******
Leon :

Stoję tu jak oszołomiony.Kolejny raz się z nią pokłóciłem...Musze coś zrobić!!
-Nati!!-zawołałem dziewczynę która szybko do mnie podeszła.
-Tak??
-Wiesz gdzie mieszka Ludmiła??
-Nie wiem czy powinnam....
-Odwdzięczę ci się!!!
-Jak przejdziesz przez ten park to zobaczysz taki brzoskwiniowy dom.
-Dziękuje!-powiedziałem po czym szybko pobiegłem w stronę wskazanego domu.Chyba to jej mieszkanie....Duże....Niepewnie zapukałem i już po kilku sekundach zobaczyłem jej piękną twarzyczkę.Gdy mnie ujrzała próbowała zamknąć drzwi, lecz szybko wsadziłem pomiędzy je nogę.
-Mogę wiedzieć co ode mnie chcesz?-wysyczała.Widziałem na jej twarzy nienawiść której nigdy wcześniej nie było.
-Chciałem cię przeprosić....
-Za nazwanie mnie egoistką??
-Ale to ty pierwsza nazwałaś mnie tak.
-Nie zapominaj o padalcu idioto!-Znów zamknęła mi drzwi przed nosem, lecz tym razem nie zdołałem jej przeszkodzić.
-Ja się stąd nie ruszę!!!
-A ja cię nie wpuszczę!!!-odkrzyknęła.I właśnie w ten sposób czekałem pod jej drzwiami równe 2 godziny. ale wiedziałem, że ona jest po drugiej stronie, czułem jej piękne perfumy.Na moje nieszczęście zaczęło padać, ale ja jak skała stałem tam.Gdy zaczęło mi się nudzić zacząłem śpiewać.
-Pod drzwiami stoję
Na dodatek moknę
Na niebie czarne chmury
Wyglądają jak tyłek mojej starej nauczycielki niemieckiego grubej rury!!
Ludmiła mnie nie wpuszcza
A moje włosy wyglądają jak azjatycka puszcza....-zaśpiewałem.
-Wejdź...-warknęła od niechcenia gdy przez wizjer widziała moją przesiąknięte opadem ubrania ale i tak podejrzewam że nie chciała słuchać dalszej części piosenki.....
-Chyba zacznie się burza....
-Tssssa....to świetnie.
-Ludmiła, możemy teraz porozmawiać na poważnie??
-Tak...


******
Federico :

Właśnie siedzę na sofach z Camilą.Nadal jesteśmy mocno zdziwieni tą całą "szopką" sprzed kilku godzin.
-Jak myślisz, Leon jeszcze żyje??
-Nie mam pojęcia...-przyznałem.-Znając Lu możliwe, że jego ciało zostało już spalone...-powiedziałem a dziewczyna lekko się zaśmiała.
-To może zejdźmy już z tematu śmierci Leona...chociaż przypuszczam, że został on zabity grzebieniem....
-Czemu?-zapytałem.
-Nie pamiętasz jak Ferro się na mnie wkurzyła, że miałam usta pomalowane tą samą szminką i rzuciła we mnie grzebieniem??
-Nie, ale za to pamiętam jak ściągnęła swoją szpilkę i zaczęła mnie nią nawalać, bo wyśmiałem jej bluzkę.
-Leon chyba nie wie w co się pakuje...
-Zwłaszcza, że jeszcze nie widział jej prawdziwej furii!!-przyznałem wymachując rękami jak to ona się wścieka.
-No właśnie!A ona ostatnio jest jakaś łagodniejsza...nie wyzywa mnie od wiewiórek, ciebie od gejów....
-No właśnie!!Skąd jej się to w ogóle wzięło??!!!-powiedziałem mocno wkurzony.
-Może z tego, że musiałeś śpiewać balladę z Andresem, a on potem rozpowiedział że napisałeś ją dla niego??
-Mam nadzieje, że ten debil nadal ma bliznę po moim ataku...
-Po twoim ataku telefonem??
-Tylko telefon miałem przy sobie!-rudowłosa zaśmiała się.Jak ja kocham jej śmiech!Nagle ona posmutniała.-Coś się stało??-zapytałem a ona lekko się uśmiechnęła widząc moje przejęcie.
-Nic oprócz tego, że przypomniałam sobie o tym zadaniu...Mam zaśpiewać razem z tą całą gwiazdeczką....
-Współczuję, ale ja śpiewam z Maxim...
-No i??
-Przecież wiesz, że jesteśmy pokłóceni!!
-Racja...ale nie potrzebnie powiedziałeś, że jego naturalnym środowiskiem życia jest ogród...
-No ale krasnale stoją w ogrodach!
-To może się zamienimy??
-W jaki sposób???-zapytałem zainteresowany.
-Ja będę śpiewać z tobą a Maxi z Ludmiłą.
-Ale Ludmiłą nigdy się na to nie zgodzi!
-Dlaczego??
-No bo ty śpiewasz o wiele ładniej niż Maxi, z resztą Ludmiła nigdy nie zaśpiewa z nim po tym incydencie...
-Jakim???
-Ty masz aż taką wielką sklerozę?-zaśmiałem się za co dostałem w brzuch.-Dobra, już mówię.Chodzi mi o to jak Ludmi tańczyła z krasnalem a ten nie dał rady jej unieść...
-Pamiętam!!-krzyknęłą.-To może...zamień się z Naty, ona na pewno będzie chciała śpiewać z jak to ty mówisz raperem, a ty będziesz śpiewać z Leonem.
-A co z tobą??
-Może zamienię się z....chmm...z kim Ludmiła chciałaby śpiewać?????
-Z Leonem!!Tylko na pewno się nie zgodzi przez tą swoją dumę...
-To może...nie mam pojęcia...-powiedziała smutna.

******

Heeejo :D
Powróciłam <33
Muszę wam powiedzieć, że jak już założyłam to nie mogę opuścić!!
Cofam tamtego posta!!!
Blog jest odwieszony, ale rozdziały nie będą takie częste, gdyż jest jeszcze leonetta-love4ever.blogspot.com
Tak więc buziaki :**
Macie tu wyczekiwaną (lub nie) 4 :DDD
Kocham was <333
I BARDZO dziękuje za wsparcie!!!!!
Buziaki :****
Koffam
<3333

piątek, 27 lutego 2015

Zawieszenie/Do zobaczenie kochani...

Hejka....

Przychodzę tu z nowiną....
Dosyć smutną....
Ostatnio jest bardzo mało wyświetleń....
Naprawdę nie chce tego robić, ale muszę....
Zawieszam tego bloga!!
Nie na zawsze...NIE
Ale po prostu czuję, że tylko ja go czytam....
Przykro mi, że muszę to zrobić :((
Ale nie żegnam się ;)
Jeszcze tu wrócę :D
Ale na razie muszę zrobić sobie przerwę od tego bloga....
Przemyśleć kilka spraw....
A więc do zobaczenia :D
Kocham was <333333333333333333333
Buziaki :***
<3

~nieogarniająca~DomciaVerdas~

Do zobaczenia kochani.....

poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 3~Skąd oni te żelki z biedronki biorą???


Ludmiła

-Nie uciekaj mi!!-powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i obrócił tak, że stałam na przeciwko jego pięknych oczu...
-Ty nie rozumiesz?!Powiedziałam ci już, że jesteś dla mnie nikim, a teraz mnie puść!!!-krzyknęłam i szybko pobiegłam do swojego domu.Niestety musiałam wpaść na moją matkę która stała w kuchni.
-Ludmiła, czy coś się stało??
-Nie.
-Przestań udawać!Jeżeli to przez jakiegoś chłopaka to lepiej o nim zapomnij, masz się skupić na karierze!!Myślałam, że jesteś rozsądną dziewczyną, ale ty jesteś rozwydrzonym bachorem!!Masz iść na górę i komponować nową piosenkę!!!-powiedziała a raczej wydarła się na mnie.Pobiegłam na górę i natychmiast zamknęłam drzwi na klucz.
Japo prostu nie wierzę w to co on zrobił!Najpierw podrywał Naty a teraz to ja się z nim całowałam!!Ach...To wszystko jest zbyt skomplikowane...Jeszcze moja matka....ona mnie nie rozumie....Niepotrzebnie to zrobiłam!!Nie potrzebnie go pocałowałam!!Ale to on mi kazał!!!Zanim się pojawił moje życie było proste, ale on wszystko skomplikował!!!Mogłam robić co chce!!Rządzić się...poniżać innych...Ja wcale nie robiłam tego co che, ale to co chciała moja matka....Właśnie uświadomiłam sobie prawdę...to przez nią.To wszystko przez nią!!!To przez nią kiedyś pokłóciłam się z Camilą i to przez nią taka jestem.Przecież mogłam wytłumaczyć z nim tą całą sytuację, może on nie podrywał Naty??Nie wiem!Ja już nic nie wiem!!!

******
Federico

Przechodziłem właśnie przez park...ta...widziałem całą tą sytuację.Troszkę mnie rozbawiła ta wściekła Ludmiła, ale Leon jest teraz naprawdę przygnębiony.Podejdę do niego.
-Hejo stary.
-Hejka-powiedział bez entuzjazmu Verdas.
-Możemy pogadać??
-Tak.
-Ale tak szczerze.
-Zaczynam się bać ale spoko.
-Czy podoba ci się Ludmiła??-zapytałem a on na mnie dziwnie popatrzył.
-No trochę...
-Czyli ci się podoba!A ja Federico zwany również "Macho-ciacho, lasek podrywaczo" pomogę ci-powiedziałem a on się zaczął śmiać-I z czego się śmiejesz??
-Z ciebie??Bo kto tak na ciebie mówi???
-No...no ja, ale mniejsza z tym!!!Mam dla ciebie radę!
-Jaką???
-Jeżeli jakaś babka cię olała to....idź na żelki!
-A w czym żelki mają mi pomóc???
-Zobaczysz.....

15 minut później

-O stary!!!Widzę tęczę!!!
-Właśnie przeszedłeś na tęczową stronę mocy!
-Skąd oni te żelki z biedronki biorą???
-Nie mam pojęcia...
-O nie...
-Co się stało??
-Nawet żelki nie pozwalają mi o niej zapomnieć!Właśnie widzę ją przed sobą!!Na dodatek w takiej ładnej tęczowej sukience!!!
-Stary, jak żelki nie działają to nie wiem co zadziała....
-Dziękuje, przy najmniej się starałeś, tylko, że ja nie mogę przestać o niej myśleć...
-Współczuję, znam to uczucie....-powiedziałem.
-Znasz to uczucie???Czyżbyś się w kimś zakochał???
-No jest taka jedna fajna dziewczyna...-powiedziałem po czym zacząłem iść w drugą stronę.
-O nie, nie, nie!Ja ci powiedziałem, że podoba mi się Ludmiła, teraz twoja kolej!
-Okej, ale jeszcze nikomu tego nie mówiłem, więc jeżeli komuś wygadasz to....
-Spoko, spoko, jesteśmy przyjaciółmi!Komu miałbym wygadać??Tamtemu koniu???-powiedział i wskazał na drzewo.Chyba żelki nadal go trzymają....
-Cami...Cami mi się podoba...-przyznałem cicho.
-A ona o tym wie??
-Nie...i ma się o tym nie dowiedzieć!!
-Ok...dlaczego to wszystko się tak poukładało??
-Nie wiem, ale wiem co może nam dobrze zrobić!
-Co-zapytał z zaciekawieniem.
-Pogranie w gry!!
-U mnie??
-Ok!!-powiedziałem po czym polecieliśmy do mieszkania szatyna i jedząc skittlesy zapomnieliśmy o wszystkich problemach....

******
Heejka :D
Dzisiaj pisany z perspektywy Luśki i Federa :)
Mam nadzieje że się podoba :D
Poznajemy tez matkę Ludmi....
No i w końcu dowiadujemy się o miłości Federa!!!
Podoba wam się ten pomysł??
Tylko nie wiem jak ich nazywać...Femi???
Dobra nie ważne...;)
Komentujcie i odwiedźcie zakładkę bohaterzy!!
Buziaki :**
Kocham <3333
<3


sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 2~Mój drogi kasanowo



Właśnie siedzę sobie na ławce z Naty.
-To kiedy robimy próbę???-zapytała.
-Nie wiem, a na kiedy ta piosenka ma być gotowa??
-Pablo mówił że na przyszły poniedziałek.
-Czyli mamy sześć dni...nie najgorzej.To może jutro po zajęciach??
-Pewnie.To do zobaczenia-powiedziała, przytuliła mnie  i dała całusa na pożegnanie po czym zostałem sam, a tak mi się przynajmniej wydawało.
-Verdsas!-syknęła z nienawiścią.
-Ludmiła!Jak miło cię widzieć kochana!-powiedziałem z uśmiechem.
-Nie kochaniuj mnie tutaj kochany!!!
-O co chodzi??-zapytałem zdezorientowany.
-Ty dobrze wiesz o co...ty...ty....
-Ty mój bosski Leonku-dokończyłem za nią ze cwaniackim uśmieszkiem.
-Chciałam powiedzieć ty patafianie, idioto!-powiedziała przerzucając włosy do tyłu...Ale ładnie przerzuciła....och....-i po co się na mnie patrzysz gamoniu??
-No przestań!-powiedziałem podchodząc do niej.
-Co przestać?!
-Przestać udawać, ty taka nie jesteś.
-Skoro nie jestem taka, to jaka???-zapytała patrząc na mnie z zaciekawieniem a zarazem nutką zdenerwowania.
-Jesteś energiczna, łatwo wybuchająca, śliczna, szybko się denerwujesz a teraz...a teraz bardzo chcesz mnie pocałować!
-Wcale nie chce cię pocałować!!!-zaprzeczyła momentalnie.
-Ponieważ się boisz!!
-Ja?!Ja niczego się nie boje!!
-Boisz się, że gdy mnie pocałujesz to się zakochasz i nie będzie to już zwykłe zauroczenie!
-Ty chyba sobie żartujesz!Mówiłam już, że ja LUDMIŁA FERRO niczego się nie boje!
-To udowodnij mi to.-powiedziałem.
-W jaki sposób?
-Pocałuj mnie-oznajmiłem po czym chytrze się zaśmiałem.Ona tylko popatrzyła na mnie wilkiem i odwróciła się po czym zaczęła iść w stronę swojego domu.
-Czyli jednak tchórzysz!Nie jesteś taką gwiazdą za jaką cie miałem....-powiedziałem a ona odwróciła się do mnie, teatralnie obróciła oczami po czym głęboko wejrzała w moje tęczówki.Stało się.Tak po prostu mnie pocałowała.Natychmiast oddałem pocałunek.W ten sposób całowaliśmy się dobre kilka minut, chociaż dla mnie była to cała wieczność i wiecznością mogło zostać.To był piękny moment, lecz gdy zabrakło nam powietrza musieliśmy niechętnie się od siebie oderwać.Popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy.Nagle wydała mi się taka....bardziej ludzka.Wreszcie mogłem zobaczyć to jaka jest.I choć wcześniej była piękna to teraz jest dla mnie cudowna i nie wiem co mi się stało, ale w jednej chwili stała się dla mnie  kimś innym.Czy to co mówiłem to prawda??Może to ja bałem się tego pocałunku??Może to ja bałem się, że się zakocham???
-I już po wszystkim.Nadal twierdzisz, że się boję??-powiedziała wyrywając mnie z transu.
-Nie, nie....
-Czyli mogę już iść do domu??
-Co?Poczekaj porozmawiajmy.-poprosiłem.
-Ale o czym??
-O nas.
-Mój drogi kasanowo, nas nie było, nie ma i nie będzie.-powiedziała głosem nie wyrażającym żadnych uczuć i poszła do swojego domu.Nie wierzę, że to się stało.To niemożliwe, że dla niej TO nic nie znaczyło....

******

Heeejo :D
Oto rozdział 2 z którego szczerze mówiąc jestem nawet zadowolona :)
Wiem, że nie jest on najdłuższy ale chciałam go szybko dodać ;)
Dobra, to piszcie swoje opinie w komentarzu :D
Buziaki :**
Koffam <3333
<3